Archiwa blogu

Spadek Rozwoju widziany na żywo

Miedź Legnica – Rozwój Katowice 4:0 (1:0), 32. kolejka I ligi, 21.05.2016

IMG_2626

Na 3. kolejki przed końcem rozgrywek, zgodnie z wyliczeniami 90minut.pl, Rozwój miał 5% szans na baraże lub bezpośrednie utrzymanie w I lidze. Warto wspomnieć o serii, jaką jesienią na tym etapie rundy złapał zespół z Katowic – trzy kolejne zwycięstwa – z Miedzią, w Bełchatowie i Sandecją.

STADION M

Stadion Miedzi całkiem przyjemny, położony w parku, z przymrużeniem oka trochę jak Stadion Śląski na terenie WPKiW. Pogoda lipcowa, słońce grzało i odczuwało się, że sezon chyli się ku końcowi.

wszyscy na C

Choć kibice Miedzi, jak zwykle zresztą przed domowymi meczami, mobilizowali się, by iść do młyna, ten w pierwszych minutach spotkania był prawie pusty. Atmosfery meczowej praktycznie brak, a poza odgłosami piłki, na stadionie najlepiej słyszalnymi były dźwięki festynu, odbywającego się nieopodal w parku.

MŁYN M

Miedź ruszyła z dopingiem około 35. minuty, dość przeciętnym, ale nie ma co się dziwić – koniec sezonu, gra już tylko o 3 punkty, przeciwnik nie wzbudzający większych emocji. Miejscowi pozdrowili Promień Żary i BKS Bielsko, a także przypomnieli wszystkim o trwającej od 15. lat sztamie ze Śląskiem Wrocław. Oczywiście, nie zabrakło i firmowej przyśpiewki Kilkadziesiąt rac na stadionie dzisiaj płonie.

Na sektorze rodzinnym przyjęta została grupa najwierniejszych kibiców w barwach Rozwoju, która wiosną nie opuściła praktycznie żadnego wyjazdu.

SPORTOWO

IMG_2551

Tuż przed pierwszym gwizdkiem spore wrażenie zrobił na mnie trener zespołu z Legnicy Ryszard Tarasiewicz, który oprócz tradycyjnego przywitania się ze szkoleniowcem przeciwników, podszedł także do ławki gości, podając rękę wszystkim osobom ze sztabu i zawodnikom rezerwowym. Duża klasa, nie pierwszy raz zresztą Tarasiewicz wykazał tradycyjne dżentelmeńskie maniery.

Rozwój w kolejnym meczu został zmuszony zagrać w osłabionym składzie, bez Króla, Szatana i Czerkasa. Szukając nowych rozwiązań, na dziewiątce postawiony został Tomasz Wróbel, zwykle pełniący rolę skrzydłowego lub środkowego ofensywnego pomocnika.

Początek meczu był dość wyrównany, obie ekipy miały swoje argumenty, a bardzo dobrą sytuację dla gości zmarnował Robert Tkocz. Niestety, biednemu zawsze wiatr w oczy i w 23. minucie z rzutu wolnego, 30 metrów od bramki Pawłowskiego, „strzał życia” w okienko oddał Petteri Forsell.

sp2

Rozwój ruszył do odrabiania strat, szansę na wyrównanie miał Wróbel, a do przerwy w polu karnym gospodarzy dwa razy pojawiły się kontrowersje. Pierwsza, gdy w sytuacji sam na sam z bramkarzem Miedzi Kapsą na murawę padł Patryk Kun, otrzymując żółtą kartkę za symulkę. Druga – gdy po dośrodkowaniu „podobno” ręką piłkę odbił jeden z defensorów gospodarzy. Gwizdek jednak milczał, a do przerwy utrzymał się wynik 1:0.

Parę minut po zmianie stron, dośrodkowanie Garguły z rzutu rożnego na bramkę zamienił stoper Miedzi Tomasz Midzierski (nie pierwszy raz zresztą w tym sezonie), i od tego momentu mecz przebiegał praktycznie już tylko pod dyktando zespołu z Dolnego Śląska. W ofensywie Rozwój walił głową w mur, a patrząc na boisko nie było widać, by była to drużyna grająca mecz o być albo nie być na zapleczu ekstraklasy. Ale to raczej brak jakości, nie determinacji. Chociaż brak wiary dało się wyczuć już od pierwszych minut, ale może się mylę. W ostateczności, gospodarze dorzucili jeszcze dwa trafienia, ustalając rezultat spotkania na 4:0.

40

Po końcowym gwizdku, ultrasi Miedzi wznieśli okrzyk „Piłkarzyki, pajacyki” podsumowujący postawę drużyny w przekroju całego sezonu i dając do zrozumienia, że wygrywając kilka ostatnich spotkań z takim budżetem i na takich kontraktach, legnicka plejada emerytowanych gwiazd (Bartczak, Stasiak, Łobodziński, Garguła, Telichowski itp.) łaski nie robi.

Ponieważ inne wyniki 32. kolejki poukładały się tak, a nie inaczej – wczorajsza porażka dla Rozwoju oznacza matematyczny spadek z zaplecza ekstraklasy. Praktycznie było to już oczywiste po przegranym półtora tygodnia temu meczu w Kluczborku, ale uświadomienie czarno na białym – to całkiem inne odczucia.

wnr

Rok temu 7 czerwca byłem przy awansie, teraz na żywo widziałem spadek. Nie żałuję tego roku. Był piękną historią na kartach klubu ze Zgody. Świętowanie awansu w Górze, wygrana z Płockiem (przyszłym ekstraklasowiczem), derby Katowic, blask kamer Polsatu, serie kilku zwycięstw z rzędu… No i znalezienie się między klubami z wielkimi tradycjami, walcząc (prawie) jak równy z równym, przy nieporównywalnej otoczce i nakładach.

Spadek ma swoje dobre strony – w przyszłym sezonie skład byłby prawdopodobnie słabszy niż obecnie, co przełożyłoby się na jeszcze cięższe granie, no i perspektywa całego roku spędzonego przy pustych trybunach na Bukowej…

A tak – powrót na Zgody, do siebie, do całkiem ciekawej II ligi, do której jesienią dołączyć mogą Polonia Warszawa, Odra Opole, Warta Poznań, Motor Lublin… No a jest przecież jeszcze Polonia Bytom, zespoły z Podkarpacia, ROW Rybnik – też fajne ekipy 🙂

W Urzędzie Miasta pewnie strzelają szampany, że niechciany podmiot opuszcza miejsce, w którym znalazł się dając z siebie absolutne maksimum. Który pokazał, że aby radzić sobie na zapleczu ekstraklasy, wcale nie potrzeba wielomilionowych nakładów, durnych kampanii i armii figurantów.

Tego tylko szkoda – pokazania reszcie, że w takich warunkach też można się utrzymać.

Ciężko tak na gorąco coś napisać, bo czuje się, że coś odfrunęło, a najpiękniejszy dla klubu czas przeminął…

Po meczu pokręciłem się trochę po Legnicy i trzeba przyznać, że natężenie podejrzanych facjat wprawiało w osłupienie i z pewnością nie zachęca, by wracać w tamtejsze okolice….

Gdzie to Zagłębie?

Zagłębie Sosnowiec – Miedź Legnica 0:1 (0:0), 24. kolejka I ligi, 1.04.2016

Mecz zapowiadał się dość ciekawie z racji, że rozgrywany był między zespołami, którym ostatnio nie wiedzie się najlepiej. Miedź, będąca przepłaconym domem spokojnej starości byłych ekstraklasowiczów (Garguła, Telichowski, Łobodziński, Bartczak, Stasiak, Ślusarski itd.), wiosną jeszcze nie wygrała, a Zagłębie po remisie w Gdyni i świetnym zaprezentowaniu się podczas Pucharu Polski w Poznaniu, przegrało dwa kolejne ligowe spotkania z zespołami z dolnej części tabeli – Kluczborkiem i Siedlcami. Przeglądając komentarze na piłkarskich witrynach można wyczuć, że niektórym fanatykom znad Brynicy zaczynają puszczać nerwy.

KIBICOWSKO

IMG_0992

Wieczór inaugurujący weekend i pierwszorzędna piździawa nie przyciągnęły na trybuny Stadionu Ludowego szczególnych tłumów. Zagłębie nie wystawiło młyna, a cały doping sprowadzony został do dosłownie paru zorganizowanych przyśpiewek i kilku spontanicznych zrywów (bo okazji do nich zawodnicy gospodarzy wielu nie stworzyli).

GOŚCIE

Z powodu zakazu wyjazdowego ciążącego na kibicach z Legnicy, klatka pozostała pusta. Mimo tego, fani z Dolnego Śląska udowodnili, że w swej najbardziej rozpoznawalnej przyśpiewce

Kilkadziesiąt rac na stadionie

Dzisiaj płonie

A my zaśpiewamy tak

Jebać policję i zakazy

Tak się bawi Ultras Miedzianka

nie rzucają słów na wiatr i faktycznie „jebali” dziś zakaz, w kilkadziesiąt głów meldując się w Sosnowcu. Ponieważ obie ekipy są zgodami BKS-u Bielsko-Biała, zapewne bez problemu się dogadały i Miedzianka zajęła sektor w narożniku trybuny odkrytej (niedaleko sosnowieckiego młyna, który dziś był nieczynny).

Goście ujawnili się dopiero 5 minut przed końcowym gwizdkiem okrzykami „Miedzianka, Miedzianka” i „Piłka nożna dla kibiców”. Po meczu przybili piątki z zawodnikami i pożegnali Stadion Ludowy podwójnym wykrzyczeniem nazwy swego klubu.

SPORTOWO

Zagłębie wyszło cofnięte i ku niezadowoleniu miejscowej publiczności to Miedź prowadziła grę, całą pierwszą połowę mając optyczną, aczkolwiek nieudokumentowaną trafieniem przewagę. Gospodarze mieli problem z wyprowadzeniem składnej akcji, a większość piłek w środku pola przechwytywali podopieczni trenera Tarasiewicza.

Po przerwie obraz z pierwszej połowy szczególnie nie uległ zmianie, a w 57 minucie czterokrotny Mistrz Polski Wojciech Łobodziński ustalił wynik na 0:1. Niby końcowe minuty należały do Zagłębia, ale nie był to ten sam polot i finezja co w rundzie jesiennej. Klarownej sytuacji praktycznie żadnej.

Bardzo złe wrażenie pozostawili czołowy snajper zaplecza ekstraklasy Fidziukiewicz i pozyskany z Legii Bartczak, Łysy Matusiak grał nierówny mecz, a Fonfara na prawej obronie nie dawał rady szybkościowo. W Miedzi, dobry występ obok Łobodzińskiego zanotował także Garguła, w obronie skutecznie rolę przecinaka pełnił Stasiak. Widać, że to panowie piłkarze i umiejętnościami kasują tą ligę. A dorobek punktowy podobny co Rozwój, Siedlce czy Kluczbork, w tabeli niżej niż Bytovia…

Co ciekawe, w Zagłębiu przy linii stał Robert Stanek, a nie jak dotychczas Artur Derbin – na konferencji pomeczowej okazało się, że w tym tygodniu Derbin został odsunięty od obowiązków pierwszego szkoleniowca. Ewidentnie w zespole beniaminka zrobiło się małe zamieszanie, a nawet bałagan. Wagon nowych zawodników, odsunięta część tych, którzy jesienią jak walec rozjeżdżali ligowych rywali…

Awans już na pewno odjechał bezpowrotnie. Część kibiców dała upust frustracji ciesząc się po golu dla Miedzi czy opuszczając przedwcześnie stadion. Schodzący na zmianę Wilk i Fonfara zostali przez niemałą część publiki wygwizdani, a po spotkaniu sarkastycznych okrzyków w stronę sztabu nie brakowało. Najwierniejsi pozostali i pożegnali schodzącą do szatni drużynę oklaskami, chociaż ciężko wyczuć, czy i to nie była ironia 🙂

We wtorek Zagłębie gra rewanż z Lechem. Niby wynik i postawa przy Bułgarskiej podpowiada, że awans do finału jest otwartą sprawą, ale w takiej dyspozycji sportowej i organizacyjnej…