Archiwa blogu

Rozwój w I lidze – zakończenie sezonu

Gdy w piątek (5 czerwca) na stadionie Ruchu odśpiewano na pożegnanie bydgoskiej ekipie „pierwsza liga, pierwsza liga, Zawisza!” nie do końca wierzyłem, że podobne słowa („pierwsza liga, pierwsza liga …”) będą towarzyszyć mi dwa dni później.

Po zawirowaniach w arcyciekawej, wyrównanej, centralnej drugiej lidze (punkty gubili wszyscy, foteli lidera parzył, a na miejscach 1-6 praktycznie co kolejkę kluby zamieniały się miejscami) Rozwój Katowice, by zachować praktyczne (a nie tylko matematyczne) szanse na awans (tzn. znaleźć się w pierwszej trójce, czwarta pozycja to baraż) musiał w dwóch ostatnich kolejkach pokonać u siebie Znicza Pruszków i na wyjeździe Nadwiślana Góra. O tyle łatwo, że obie drużyny ze środka tabeli, bez szans na spadek czy awans, grające o nic.

Była pompka przed meczem ze Zniczem. Na stadion przyszło 1400 osób (90minut.pl podało że 2 tysiące 🙂 ), co jest absolutnym rekordem frekwencji (zwykle tak 300-400 chodzi). Nawet Milik był. Na GieKSie w tym sezonie więcej było tylko na derbach z Tychami i kibicowskim klasyku z Lubinem. Widać, że duże miasto potrzebuje emocji. A GieKSa sportowych nie dostarcza, ósmy sezon będąc w środku tabeli swojej klasy rozgrywkowej. Nie dziwota więc, że jak Rozwój grał o wysoką stawkę, widzowie się zeszli.

Rozwój całe spotkanie miał inicjatywę i naciskał. Z ataków czasem coś wychodziło, czasem nie, ale ciągle utrzymywało się 0:0. 87 minuta, 1:0 dla Rozwoju, i wrzawa jakiej na tym stadionie jeszcze nie było, nawet przy wyrównującym golu z Legią w pucharze w 2011 roku.

Trzy minuty później flankowa akcja Znicza, błąd w kryciu i 1:1. Szok. Kolejny remis w meczu, w którym piłkarsko Rozwój dominował.

606_szansa_uciekla

Gdy emocje opadły, zobaczyliśmy, że sytuacja – chociaż skomplikowana – nie jest aż tak beznadziejna. 90minut.pl dawało Rozwojowi ok. 15% szansy na baraż i około 15% na awans bezpośredni. Jednak – trzeba było liczyć na potknięcie innych.

Przeciwnik w ostatniej kolejce, Nadwiślan Góra, był rewelacją rundy (3-4 miejsce w tabeli wiosny), ostatnią porażkę u siebie poniósł w listopadzie, a w przedostatniej kolejce, gdy Rozwój grał ze Zniczem, roznieśli w Częstochowie Raków (czyli pretendenta do awansu) 4:0. Parę stron wcześniej jest wpis, w którym folklorystycznie i piknikowo zrelacjonowałem mecz w Górze między Nadwiślanem a Kotwicą Kołobrzeg. Gdy czasem (jeszcze w środku sezonu) z towarzyszem wycieczki wspominaliśmy ten wyjazd, mówił mi, że jeszcze przeklniemy to miejsce.

Ale trzeba było wierzyć. Pogoda piękna, upał, ok. 100 kibiców zapisanych na wyjazd. Trochę irytowało, że zamiast żyć szpilem, bardziej zainteresowani są piwem w autokarze i klatce, ale co zrobić. Po pierwszej połowie i zmarnowanym ze strony gości rzucie karnym był bezbramkowym remis, ale inne wyniki układały się rewelacyjnie (lecz wygrać i tak trzeba było).

Już pomijając przebieg drugiej połowy, Rozwój wygrał 3:1, ale wciąż ważne były inne wyniki. Wicelider ROW Rybnik przegrywał 0:1 u siebie z ostatnią drużyną ligi, lecz grał z przewagą gracza i ewentualne wyrównanie wypychało nas z trójki. Jednak się udało. W klatce feta zaczęła się, gdy kolega, który był na łączach z Rybnikiem krzyknął „2:0 dla Limanovii!”.

Cieszę się, że przeżyłem coś takiego. Chodziłem na mecze Rozwoju od III ligi. Ostatnio, przeglądając archiwalne sezony na 90minut.pl aż ciarki miałem. A teraz derby z GieKSą w I lidze! Ostatnio na tym szczeblu kluby z jednego miasta, o tak zróżnicowanym potencjale ekonomicznym, to chyba w sezonie 99/00 Polar i Śląsk Wrocław były. GieKSa – corocznie 6 mln z miasta, wciąż oddłużanie grzechów Irka Króla, postępów sportowych brak. Na forach jest gorąco, fani Gieksy między sobą zaczynają się podburzać, że Rozwój to „opcja chorzowska”, że w klubie pracują osoby wrogo nastawione do GKS-u, że „w razie czego znajdą się tacy, którzy wybiją z głowy chodzenie na Rozwój”. Myślę, że to granica, po przekroczeniu której zaczyna się pseudokibicowanie.

Nie ma się co czarować, przyszły sezon będzie dla Rozwoju bardzo ciężki. Po prostu kasy nie ma, by zmontować pierwszoligową ekipę. Na pomoc miasta też nie ma co liczyć, otrzymana dotacja jest 15x mniejsza niż GKS-u.

Koniec sezonu! Obejrzałem na żywo około 70 meczów, kończąc weekendowymi barażami. W sobotę o I ligę Raków – Pogoń Siedlce, w niedzielę o III ligę Ruch Radzionków – LKS Bełk.

W sobotę, jak wracaliśmy z Częstochowy, dotarło do mnie, że chyba się na piłce nie znam. W Siedlcach był remis 1:1, Pogoń wyrównała w doliczonym czasie gry. Również teraz, od pierwszych minut Raków miał inicjatywę, momentami Pogoń piłki nie umiała za połowę wyprowadzić, chociaż ostatecznie siedlczanom udało się ustrzec przed stratą gola, wykorzystać rzut karny i do przerwy było 0:1. Lecz po przerwie ten sam obrazek –  Raków rzucił się na rywali i szybko wyrównał.

Potem tempo gry nieco oklapło, zrobiło się 1:2, a w końcówce gospodarze doprowadzili do remisu i z honorem pożegnali nadzieję na grę na zapleczu ekstraklasy. Wydawało się, że przez znaczą część tego dwumeczu Raków dużo lepiej wyglądał. Lecz kibice w Częstochowie opuszczając stadion, na zmartwionych nie wyglądali.  Mnie to bardzo dziwi (pozdrawiam Dandexa). Może to kwestia mentalności, a może ja już dystansu nie mam?

240_do_ywot

Ogólnie, wszystkie ligi były bardzo ciekawe w tym sezonie, walka o mistrzostwo do przedostatniej kolejki, do ostatniej kolejki nie było wiadomo kto spadnie z ekstraklasy, kto pożegna się z I ligą ( w ostateczności Tychy wygrywają plebiscyt na frajerstwo roku), a kto awansuje z drugiej.