Gorący baraż o baraż – wielki finał III ligi na Dolnym Śląsku

KS Polkowice – Górnik Wałbrzych 1:2 (0:1), dogrywka III ligi dolnośląsko-lubuskiej, Stadion w Trzebnicy, 8.06.2016

mecz2 sędzia blisko

TABELA III liga

18 zespołów, 34 kolejki, 306 meczów, 302 dni – to wszystko nie wystarczyło, by w bieżącym sezonie wyłonić mistrza III ligi dolnośląsko-lubuskiej. Na finiszu rozgrywek, Górnik Wałbrzych i KS Polkowice zdobyły tą samą liczbę punktów, bezpośrednie starcia nie wyłoniły lepszego, nawet bilans bramek, osiągnięty przez obie drużyny – taki sam.

Zatem dominacja w lidze, nie dość że w obecnym (zmienianym od przyszłego roku) systemie nie jest premiowana awansem szczebel wyżej, to w tym przypadku nie dała nawet prawa udziału w barażach o II ligę. By wyłonić zwycięzcę, potrzeba jeszcze jednego barażu. Barażu o baraż!

FANA TRZEBNICA

Spotkanie zorganizowano na neutralnym terenie, w Trzebnicy, mieście oddalonym 90 km od Polkowic i 115 km od Wałbrzycha. Zapowiadało się hiperemocjonująco, bo cały boiskowy trud, wylane poty, treningi, mobilizacja i radości z wygranych, zweryfikować miało 90 minut. Tylko 90 minut. I ewentualnie rzuty karne na wypadek remisu.

Po przemierzeniu „A-czwórki”, minięciu wielkiego stadionu Śląska i przedostaniu się przez ekstremalnie zakorkowany Wrocław, udało się dotrzeć do Trzebnicy. Około półtorej godziny przed meczem, na terenie obiektu atmosfera przypominała raczej sparing albo czerwcowo-majowy mecz o pietruchę, niż finał ligi. Po rozejrzeniu się po okolicy, można było od obiektywnych obserwatorów usłyszeć, że Wałbrzych jest faworytem spotkania, Polkowice do kwestii walki o II ligę podchodzą bez napinki, część zawodników – jak każdego innego dnia – rano była w robocie,  i póki co – z tym zapleczem, w rozumieniu organizacji i finansów – III liga jest wystarczająca. Wiadomo, że drużyna – jak już wybiegnie na murawę – będzie gryźć trawę, ale jak to powiedział jeden ze starszych kibiców:

Chodzi o prestiż, wygrana tutaj jest ważniejsza niż awans do II ligi

krajobraz2

Mimo niekwestionowanej wielkości stawki, o którą miała stoczyć się walka, mecz nie cieszył się specjalnym zainteresowaniem – wiadomo, środek tygodnia i neutralny teren (dość odległy od obu miast) zrobiły swoje. Trudno było dostrzec choćby jedną osobę w barwach, o zorganizowanym dopingu nawet nie wspominając.

A Górnik Wałbrzych ma przecież ekipę jeżdżącą za drużyną… Niby od 11 maja, po wizycie w Jeleniej Górze, obciążoną do końca sezonu zakazem wyjazdowym, ale na mecz w Trzebnicy wstęp był wolny, niebiletowany…

Oficjalna podana frekwencja to 400. Mimo wszystko – trochę żałość. Założę się, że gdyby analogicznym finałem kończyła się III liga opolsko-śląska (np. Odra Opole vs BKS Stal Bielsko-Biała), niezależnie od lokalizacji, połowa makroregionu byłaby postawiona na baczność.

1strona traw

Także na tym polu – pierwsze rozczarowanie. Piknik. Spora część osób wchodziła z reklamówkami, niektórzy – kryjąc się przed słońcem obficie padającym na trybunę – siadali w cieniu na trawie na górce za nominalnymi miejscówkami, posilając się i gasząc pragnienie na różne tradycyjne sposoby. Z początku ochrona goniła uciekających przed promieniami UV rebeliantów, z czasem – z uwagi na skalę zjawiska – odpuściła.

Z racji, że na wyższych szczeblach rozgrywkowych sezon już ogórkowy, stawiło się parę osób z branży, w tym między innymi pochodzący z tamtejszych okolic Ireneusz Mamrot, na co dzień prowadzący pierwszoligowego Chrobrego Głogów. Dało się wyczuć, że trener Mamrot jest w Trzebnicy szanowaną postacią, kojarzoną nawet przez najmłodszych sympatyków piłki nożnej.

– Widzieliście? Mamrot też jest, tam na początku siedzi!

– na przywitanie rzucił chłopak we wczesnolicealnym wieku, dołączając do grupki znajomych.

druga strona2

trybuna moja

krajobraz1

SPORTOWO

Pierwsza połowa była dopełnieniem wszystkich wcześniejszych przedmeczowych wrażeń – nic wywołującego wypieki na twarzy czy podgrzewającego atmosferę. Wałbrzych w pierwszych minutach objął prowadzenie po stałym fragmencie, później kilkukrotnie kontrując polkowiczan, co jednak – mimo dziury w środku pola i paru dobrych odbiorów – nie przyniosło wymiernych korzyści.

mecz5 aut

mecz4 pilka na srodku

Druga odsłona spotkania zdecydowanie uratowała wyprawę na Dolny Śląsk. Choć w 53. minucie Wałbrzych podwyższył prowadzenie i mogło wydawać się, że kwestia wyłonienia mistrza ligi jest już pozamiatana, mecz nabrał kolorów. W 69. minucie Polkowice strzeliły kontaktowego gola, nadzieje odżyły i nikt nie myślał o cofaniu nogi czy odpuszczaniu starć. Decyzje sędziów zarówno przez grających, jak i ławki, komentowane były bez hamulców, a kilkukrotnie na murawie doszło do szarpaniny między zawodnikami obydwu ekip.

W 79. minucie, za wjechanie sankami w łapiącego piłkę bramkarza, czerwoną kartkę ujrzał pomocnik Polkowic Patryk Bobkiewicz (który na boisku pojawił się dwadzieścia minut wcześniej 🙂 ), jego postawa, gdy schodził z boiska, w dość ostrych słowach podsumowana została przez pojedyncze głosy z trybun, na których – jak wynika z obserwacji – więcej osób trzymało kciuki za Górnika. Bramkarz, choć zapewniał o braku dolegliwości, został zmieniony, na co zareagował szczerą złością. Szacunek.

druga strona1

druga strona3

chopy 1strona 2

Mimo wielkich emocji, jakie niewątpliwie towarzyszyły wszystkim związanym z jednym czy drugim klubem, trzeba przyznać, że zawodnicy reprezentujący barwy Polkowic momentami zachowywali się prymitywnie. Bramkarz regularnie próbował ustawiać wszystkich dookoła – rywali, partnerów, sędziów – a samemu miał niemały udział przy straconych golach. Jeden z rezerwowych polkowiczan również wielokrotnie podważał decyzje arbitrów, a bodajże przed jednym ze stałych fragmentów, już przy stanie 1:2, krzyknął „Jechać kurwa z tymi frajerami!”.

Z uwagi na wszystkie incydenty, które wydarzyły się w regulaminowym czasie gry, do obowiązujących dziewięćdziesięciu minut doliczone zostało jeszcze osiem. Kibicująca Wałbrzychowi publika zaczęła się niecierpliwić, ciskano tradycyjnymi ponagleniami gatunku „Panie turek, kończ pan ten mecz”, a duże emocje wzbudziło nieoddanie piłki przez Polkowice w jednej z ostatnich akcji meczu, zaraz po tym, gdy jeden z grajków Wałbrzycha leżał na murawie.

mecz1

krajobraz3

Górnik dociągnął wygraną 2:1 i z tego co dało się zobaczyć i obiektywnie ocenić – zasłużenie powalczy o II ligę w dwumeczu z Polonią Warszawa. O ile o jakiejkolwiek sprawiedliwości można mówić, gdy o rozstrzygnięciu całego sezonu decyduje 90 minut… Ale nie chodzi tylko o wynik „barażu o baraż” – tylko o całą otoczkę, zainteresowanie klubem itp.

Gdy po końcowym gwizdku zawodnicy opuszczali już murawę – wciąż iskrzyło. Pyskówki i „wymiany argumentów” pojawiały się głównie na linii kibice Wałbrzycha – zawodnicy Polkowic, a jeden z fanów Górnika, już w stosunkowo (jak na stadionowe klimaty) słusznym wieku, w stronę przegranych rzucił „Do IV ligi, frajerzy bez kibiców!”, co spotkało się z wymachiwaniem rękami w cztery strony świata i ripostą „Taa, za to waszych kibiców pełno było!”.

Ponieważ stadionowy budynek od boiska dobrych kilkadziesiąt metrów dzieli, utarczki słowne, maszerując ramię w ramię, trwały dopóki nie zamknięte zostały drzwi od szatni. Gdzie drużyna Wałbrzycha, uderzając o okna i szafki, świętowała już zwycięstwo, donośnie śpiewając „Tak się bawią, tak się bawią, Górnicy!”.

Posted on 9 czerwca 2016, in czerwiec 2016 and tagged , , , , , , , , , , , , , , , , . Bookmark the permalink. Dodaj komentarz.

Dodaj komentarz